Oczywiście, w HaH Wrocław, bo gdzieżby indziej? Impreza bardzo udana. W moim przypadku poprzedzona strasznie miłym dniem, gdzie Bracia S. się pojawiali.

Marsz Marszem ale przecież jest okazja do zabawy :) Dzień spędziłam trochę z Braćmi, a trochę z Hubertem, który znów wieczorem wpadł do mnie na drinka lub trzy.

Niespodzianką wieczoru było spotkanie w klubie Adama z Lotniska, którego nie widziałam latami. Miłym akcentem wieczoru było poznanie pięknego Szymona, z którym bawiłam się świetnie! I którego pozdrawiam przy okazji :)

Wypowiedz się! Skomentuj!