Kolejne urodziny Michauke to okazja do spotkania. Krótkiego, bo jednak towarzystwo nie do końca moje…

Wpadłam z Marcinem, z którym nie widziałam się dość dawno już. Najpierw spacerowaliśmy sobie, zwiedzaliśmy Warszawę i piliśmy kawę. A potem czas na obligatoryjną imprezę. Dobrze, że dla nas ta noc się tak nie skończyła :)

A, Michauke, raz jeszcze: sto lat!

Wypowiedz się! Skomentuj!