No, dało się odczuć to, że Rihanna miała koncert w Warszawie. W gejowskich klubach tej nocy były dzikie tłumy.

Ja spędziłam tę noc spokojnie. Pojechałam do Glamiku dość późno, trochę pomogłam im na barze. Potańczyć próbowałam ale tłum za duży i gorąc za wielki. Trochę więc tylko poskakałam. Sporo znajomych się przewinęło, sporo nowych znajomości także.

Mnie ucieszyła obecność Dawida Owieczki, oczywiście. Na sam koniec pojawił się Kuba i Kuba, którzy przynieśli martwego kolegę i z którym chwilę potem wyszliśmy, by odprowadzić go do domu.

Wypowiedz się! Skomentuj!