Grześ z Kataru przyleciał. Na chwilkę ale to zawsze okazja do spotkania. A że Anton akurat był na siłowni (ja sobie musiałam odpuścić tego dnia), to razem się spotkaliśmy. Chłopcy głodni, więc poszliśmy do DoWoli. Oni zjedli obiad, ja zagryzłam wódkę tatarem.

No a potem do Blok Baru na chwilkę wyszliśmy. Tej nocy królował tam gin z tonikiem. Przynajmniej w naszej części baru.

Wypowiedz się! Skomentuj!