Wiadomo było, że poszaleję. Ale nie przewidywałam, że aż tak… Generalnie było bardzo, bardzo mocno. W Glamiku siedziałam długo i wracałam, oczywiście, komunikacją miejską. Niech mnie ktoś następnym razem przypilnuje i wrzuci jednak do taxi, ok?

Wypowiedz się! Skomentuj!