Pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się, że policja – dla mojego bezpieczeństwa – nie chciała mnie wypuścić ze zgromadzenia publicznego, w jakim brałam udział. To bardzo dziwne uczucie.

Nie można było też łatwo dostać się na to zgromadzenie. Szczelny kordon policji w miarę upływu czasu odmawiał wpuszczania kolejnych osób, jeśli ktoś z wewnątrz manifestacji nie potwierdzi, że ta osoba może wejść. Dziwne to i zaskakujące. Fakt, dużo nas nie było. Kilkadziesiąt osób, które wykrzyczeć chciały sprzeciw wobec zgromadzenia, zorganizowanego tuż obok – faszystowskiego, nacjonalistycznego i ksenofobicznego.

Osoby organizujące zgromadzenie, moim zdaniem, popełniły wiele błędów. Przede wszystkim, jak się wydaje, zabrakło wcześniejszego spotkania z policją, omówienia szczegółów i ustalenia tego, co się będzie kiedy dziać. Poza tym promocja manifestacja też kulała. A szkoda. Na przyszłość: oferuję swoją nieodpłatną pomoc.

Wypowiedz się! Skomentuj!