Oczywiście, że byłam! I na nic zdały się słowa tych, co widzieli mnie wychodzącą nad ranem z klubu i mówili, że na pewno nie dam rady się zjawić. Co to, to nie ja. Dałam radę, Marcina wyciągnęłam i dumnie protestowaliśmy z KODem!

Wypowiedz się! Skomentuj!