Antypinkwashingowy protest na Marszu Równości w Poznaniu - autorka Barbara SinicaProblemy z dostawami żywności, ciągłe kontrole wojskowe, trudności z poruszaniem się, bombardowania, wyburzenia domów, zabójstwa – właśnie tak od wielu lat wygląda życie w Palestynie. Podobne cierpienia znoszą jednak ludzie na całym świecie, dlaczego zatem my, osoby LGBTQIA+, miałybyśmy_elibyśmy zwrócić szczególną uwagę na ten przypadek?

Patryk Sierpowski

Dwudziestego dziewiątego listopada przypada Międzynarodowy Dzień Solidarności z Ludnością Palestyńską – społeczeństwem, które od około pięćdziesięciu lat pozostaje pod ciągłą okupacją. Osoby, żyjące na terenie Autonomii Palestyńskiej, każdego dnia znoszą trudy izraelskiego apartheidu. Poruszają się innymi drogami, niż obywatele_ki Izraela, cały czas muszą znosić widok wojska, licząc się z często bezpodstawnymi zatrzymaniami, a w przypadku stawiania oporu, nawet ze śmiercią. Zasoby wody pitnej czy dostawy żywności są pod ciągłą kontrolą okupanta, dystrybuującego je w pierwszej kolejności do izraelskich osiedli, nielegalnie ulokowanych na terenie Autonomii. Ograniczona jest również swoboda przemieszczania się osób z Palestyny. „Mur bezpieczeństwa”, rzekomo mający chronić Izrael przed terroryzmem, wszechobecne checkpointy, godzinne kontrole i niepewność uzyskania zgody na przekroczenie tej bariery sprawiają wrażenie całkowitej izolacji. Wśród mieszkających tam ludzi poczucie to miesza się z ciągłym strachem przed przyszłością. Nigdy nie wiadomo bowiem, czy administracja wojskowa nie zdecyduje się na wyburzenie naszego domu albo czy nie będziemy musiały_li spędzić kilku dni w ukryciu, chroniąc się przed spadającymi wszędzie bombami.

Checkpoint w Hawarze
Checkpoint w Hawarze

Na tragedię ludzi, żyjących w Autonomii Palestyńskiej, od lat zwraca uwagę społeczność międzynarodowa. Tysiące osób jednoczy się w ramach różnych inicjatyw, starając się zakończyć kilkudziesięcioletnią okupację. Do batalii o wolność od przemocy przyłączyły się również rządy państw lub organizacji takich, jak ONZ. Dlaczego jednak piszę o tym na stronie Jej Perfekcyjności? Co wspólnego ma sytuacja polityczna w tamtej części Bliskiego Wschodu ze środowiskiem LGBTQIA+? Odpowiedzią na to pytanie jest pinkwashing.

Mianem pinkwashingu określa się politykę marketingową, którą Izrael próbuje zatuszować okupację Palestyny. Instrumentalnie wykorzystuje do tego sprawę osób homoseksualnych, przedstawiając siebie jako „ostoję cnót zachodniej cywilizacji”, broniącą praw człowieka, których przestrzeganie obce ma być dla sąsiednich krajów. Założenia tej strategii są realizowane już od lat dziewięćdziesiątych, od kiedy to wprowadzono w Izraelu szereg zmian takich, jak zakaz dyskryminacji gejów i lesbijek czy uznanie małżeństw jednopłciowych zawartych w innym państwie. Wizerunek próbuje się ocieplać również przez finansowanie zagranicznych festiwali filmów LGBT czy nawet strategię wizerunkową Sił Obronnych Izraela, publikujących na swoim facebookowym fanpage’u zdjęcie dwóch żołnierzy trzymających się za ręce, co ma ukazywać ewenement funkcjonowania tamtejszych wojsk na tle palestyńskich sił militarnych. Najważniejsze jest udowodnienie reszcie świata, że Izrael zdaje sobie sprawę z potrzeb osób nieheteroseksualnych, co jeszcze bardziej legitymuje jego działania przeciw „zaściankowej Palestynie”. Warto zauważyć jednak, że obraz konserwatyzmu tamtego społeczeństwa, jaki przedstawia Izrael, jeszcze do niedawna był bliski jemu samemu.

Zatrważające wydaje mi się być to, jak wiele osób bezrefleksyjnie daje się ponieść pozornym wspaniałościom izraelskiej tęczy, nie zwracając uwagi na to, że ta sama instytucja, dając prawa pewnej grupie, obiera je innej. Pozwalając na formalizację związków jednopłciowych, odbiera tę możliwość obywatelom_kom ich kraju z obywatelami_kami Autonomii Palestyńskiej. Najważniejsze jednak wydaje się być to, że dbając o dobro izraelskich osób nieheteroseksualnych, zapomina o gejach i lesbijkach z terenów okupowanych. Co więcej, państwo to, jawiąc się nam jako tęczowy raj, każdego dnia bezkarnie urządza piekło z życia milionom Palestyńczyków_nek.

Zniszczenia w Palestynie po konflikcie w 2014 roku.
Zniszczenia w Palestynie po konflikcie w 2014 roku.

Jak zatem odebrać tęczową flagę Izraela, dumnie zwisającą z autobusu prowadzącego poznański Marsz Równości? Jak zrozumieć intencję osoby, która tydzień później we Wrocławiu, dzierżąc identyczną chorągiewką, czyta manifest, wzywający do poszanowania praw człowieka? Jak w końcu odczytać przesłanie człowieka, który z zawieszoną na swoich plecach izraelską oraz tęczową flagą pojawia się na poznańskiej manifestacji w reakcji na wcześniejsze pobicie w tamtym mieście Syryjczyka? Syryjczyka, który „zawinił” tylko swoim arabskim pochodzeniem. Tym samym, za które Palestyńczycy_nki doznają przemocy od państwa Izrael. Nie potrafię określić tego inaczej, niż jako olbrzymiej hipokryzji, która z uwagi na dobro pewnej grupy gejów i lesbijek jest w stanie znieść cierpienie innych osób. Hipokryzji niesmacznej o tyle, że reprezentowanej przez ludzi, którzy sprawiają pozory walki o dobro drugiego człowieka.

Należałoby zastanowić się, co kieruje takimi osobami. Co sprawia, że są w stanie przedłożyć dobro jednej społeczności ponad inną, nawet, jeśli obie wzajemnie by się przenikały? Najłatwiej wytłumaczyć to niewiedzą lub wygodą – w końcu prostszy świat czyni nasze życie przyjemniejszym. Brak zmartwień lub świadomości pewnych przykrych faktów może wydawać się niektórym co najmniej kuszący, zwłaszcza, że problem ten możemy określić jako „odległy” i nie do końca nas dotyczący. Takie stwierdzenie jest jednak nieprawdziwe, chociażby z uwagi pinkwashing, który dotyczy właśnie sytuacji osób nieheteronormatywnych i również do tego grona kieruje swój przekaz. Jeśli pewna instytucja wykorzystuje nasze prawa jako narzędzie do zamazywania swoich zbrodni, to na pewno jest to nasza sprawa. Nie wspominając o tym, że walcząc o wolność od przemocy, nie możemy pominąć dobra żadnej grupy czy jednostki, niezależnie od tego, jak daleko się ona od nas znajduje.

Spotkałem się też ze stwierdzeniem, że skomplikowane relacje izraelsko-palestyńskie nie pozwalają na jednoznaczne określenie się przeciw którejś ze stron. Pomijając nierówność sił oraz fakt, że każdą agresję można wytłumaczyć (w końcu bez terroru Izraela nie byłoby terroru drugiej strony, z powtórnym zwróceniem uwagi na gorszą sytuację militarną Palestyny, która ma się nijak do wojskowej potęgi okupanta), należałoby zadać sobie pytanie – skąd w takim razie poparcie dla „przyjaznego dla LGBT” Izraela? Mając na uwadze, że państwo to, mimo otwartości na część osób nieheteronormatywnych, traktuje olbrzymią grupę ludzi w sposób pełen agresji, najlepiej nie popierać go wcale, zwłaszcza podczas wydarzeń, które z założenia mają walczyć z przemocą.

Protest przeciw izraelskiemu pinkwashingowi
Protest przeciw izraelskiemu pinkwashingowi

Osobiście jednak opowiadałbym się za pełnym sprzeciwem wobec państwa Izrael, dopóki prowadzi ono politykę pełną przemocy i nieposzanowania podstawowych praw człowieka. Sytuację pogarsza fakt, że wykorzystuje do tego nas samych. Traktuje społeczność LGBT jak narzędzie, którym może wodzić Zachód za nos i odwracać jego uwagę od okupacji Palestyny. Wykorzystuje nasze prawa, żeby odebrać je innym ludziom, na co nigdy nie wyrażę zgody. Nigdy nie pozwolę na to, żeby ktoś zamazywał piekło milionów ludzi moim dobrem.

Solidaryzując się z ludnością palestyńską, sprzeciwiam się polityce Izraela, który od lat nie pozwala jej normalnie funkcjonować. Sytuacja ta nie zmieni się, dopóki wszyscy_tkie nie zjednoczymy się przeciw przemocy tego państwa. Bojkotujmy izraelskie produkty (rozpoznamy je przez liczbę „729” na początku kodu kreskowego danego towaru), festiwale organizowane przez ten kraj czy izraelskie Gay Prides. Nie pozwólmy, żeby nasze pieniądze finansowały cierpienie osób, żyjących w Palestynie. Tylko dzięki wyraźnemu braku zgody na okupację Autonomii, wywieraniu presji na rząd izraelski oraz wspieraniu antyokupacyjnych organizacji uda się nam osiągnąć sukces. Pamiętajmy o tym i działajmy!

#FreePalestine

Wypowiedz się! Skomentuj!
BRACIA S – wyobraźmy sobie, że dwie osoby, które mają krytyczny stosunek do otaczającej ich rzeczywistości, zaczynają działać społecznie. Pójdźmy dalej - niech te dwie osoby będą parą osiemnastolatków. Żeby lekko podkolorować, będą nimi bracia bliźniacy. Niech mają na imię Patryk i Mateusz. A co, jeśli to wszystko okaże się prawdą? Poznajcie Braci S i ich punkt widzenia.