Świąteczny pobyt w domu
Jak zawsze na Święta, wybrałam się do mamy. Pierwsze co, zaraz po przyjeździe, wybrałam się do dentystki. Mojej znajomej dentystki. Szybka, dobra akcja. Polecam ;)
Potem były już tylko rodzinne spotkania, jedzenie, picie, jedzenie i jeszcze trochę jedzenia. Osobiście zrobiłam dwa ciasta. Jedno wyszło bardzo dobre a drugie – nie do końca. Nadal muszę popracować nad swoją umiejętnością wyrabiania ciasta drożdżowego. Plan na przyszłość.
Odwiedzałam nie tylko rodzinę ale i znajomych. Też tradycyjnie. Sympatyczne spotkanie u Mańków okazało się dobrym, śmiesznym wydarzeniem. Jak zawsze.
Odwiedziłam też Szczecin – musiałam przecież wpaść do klubu w sobotę. Pobawiłam się ale i potem lekko zbłądziłam wracając. O dziwo, bo przecież nie byłam pijana. Dałam jednak radę i wszystko się dobrze skończyło.
A na sam koniec odwiedziłam Międzyzdroje. Z rodziną, ma się rozumieć.