Jak prawie co roku, spotkaliśmy się, żeby pożegnać osoby wyjeżdżające (także mnie!) na Święta z Warszawy. Było sympatycznie i – jak zawsze – rotacyjnie. Ktoś przychodził, ktoś wychodził. Każdy się napił czegoś, pojadł – a to cebulową, a to barszcz z uszkami, a to własnoręcznie przez Ciastka przygotowane pierogi, a to znów coś słodkiego…

Było miło i sympatycznie, jak na pożegnanie przystało!

Wypowiedz się! Skomentuj!