Od 1989 roku kolejne partie, grupy i ruchy mówią nam, że jeszcze nie czas, że inne są priorytety i walką o mniejszości zajmiemy się „później”. Ponad ćwierć wieku nam tak mówią. A ja mówię: dość!

Fot. Windell Oskay
Fot. Windell Oskay

Zawsze jest coś ważniejszego. Coś, co ma jednoczyć wszystkie osoby. Nie wiem skąd pomysł, że prawa mniejszości nie są takim łączących-wszystkich tematem. Ale to temat na inny tekst.

Najpierw była Solidarność, która nie mogła zajmować się tematami LGBT, bo trzeba było stworzyć państwo od podstaw. Potem, gdy państwo już działało, pojawiło się SLD, które obiecywało, że jak tylko uporządkuje się w Polsce sprawa rynku pracy, to zajmie się sprawami LGBT. Coś tam niby się nawet zajmowało ale wszyscy wiemy, jak dużo, w jaki sposób i z jakim skutkiem. No a potem przyszła PO, która musiała skupić się na gospodarce a nie na prawach mniejszości. Po drodze były, oczywiście, także inne grupy – jak Unia Pracy, SDPL, Partia Kobiet i wiele, wiele innych. Wszystkie albo napominały tylko o sprawach mniejszości albo w ogóle temat pomijały.

I żeby nie było! Nie mówię tylko o osobach LGBT – bo kolejne rządy, kolejne grupy zapominają np. o prawach osób z niepełnosprawnością. Przyjęta i ratyfikowana przez nas Konwencja Narodów Zjednoczonych o prawach osób niepełnosprawnych nie jest w ogóle wdrażana. Powołanie zespołu międzyresortowego, który miał się tematem zajmować w rządzie PO-PSL zajęło jakiś rok (i, prawdę mówiąc, nie wiem czy ostatecznie on w ogóle powstał…). Dlaczego? Bo są ważniejsze sprawy.

Komitet Obrony Demokracji to dzieło ważne, potencjalnie bardzo silne. Ale zaliczyli już wpadkę. Opornik używany jest przez część osób zaangażowanych w KOD jako symbol sprzeciwu wobec tego, co dzieje się w Polsce. I fajnie – nawiązanie do historycznych wydarzeń proste i oczywiste. Ale po tym, jak część osób nałożyła na opornik tęczowe kolory, jedna z osób zaangażowanych w tworzenie KOD napisała, że Komitet tego nie wspiera, nie życzy sobie i nie ma stanowiska w sprawach LGBT (więcej TUTAJ). Jasne, potem pojawiło się sprostowanie, że nie jest to oficjalne stanowisko KOD – ale nikt nie napisał też, że jednak KOD jest za postulatami ruchów LGBT.

A w rozmowach na ten temat nawet osoby LGBTQIA mówią, że nie ma sensu pojawiać się z postulatami naszymi, bo „są ważniejsze sprawy”. Jak zwykle. Ważniejsze sprawy.

Nie wiem, czy jest coś ważniejszego, niż respektowanie praw obywatelek i obywateli. Nie wiem, czy można mówić o demokracji i walce o nią, jeśli wyklucza się od razu tematykę LGBT. Nie wiem, czy chcę żyć w demokracji, która znów konstruowana jest na poświęceniu mniejszości. Nie wiem, czy można mówić o demokracji, która ma być rządami większości uwzględniającymi prawa mniejszości, gdy temat LGBT odkłada się „na później”.

To „później” trwa już ponad 25 lat. Ja wiem, że młode pokolenie działaczek i działaczy LGBTQIA może nie pamiętać tego, co działo się w 1989 roku. Ja też nie mogę pamiętać. Ale jednak czytam i wiem. I widzę, że tę samą strategię wykorzystywania walki o „ważniejsze sprawy w pierwszej kolejności” stosują kolejno następne grupy, którym dajemy się wykorzystać.
Bardziej doświadczone pokolenie działaczek i działaczy oddaje powoli pola młodszym. I nie pełni roli mentorskiej, przypominającej o tym, co już się wydarzyło. A szkoda, bo mogłoby zaświadczyć o tym, jak odkładanie „na później” na razie nie zaprowadziło nas o krok dalej, niż byłyśmy i byliśmy w 1989 roku.

Dlatego zachęcam do przemyślenia, czy KOD to rzeczywiście grupa, z którą należałoby się utożsamiać i którą tak chętnie chcemy wspierać. A sam KOD wzywam do tego, żeby jednak przemyślał swoją strategię i nie kazał nam czekać. Bo ja już czekać nie chcę.

Wypowiedz się! Skomentuj!