Na koncert do Łodzi zaprosiłam Krystiana. Gdy wpadł, zameldowaliśmy się w Tobaco Hotel. Polecam, bo ciekawie zrobione miejsce w budynku starej fabryki papierosów. Potem szybkie jedzenie – uparłam się, żeby zobaczyć, co to jest kuchania typowo łódzka. I stąd prażoki.

No a potem koncert w Atlas Arenie. Wyjątkowe doświadczenie. Edytka wyglądała jak dwudziestolatka. Miałam dobre miejsca, bo kupiłam już dawno temu – więc tym intensywniejsze doznania. Wspaniały show, ciekawi goście, a sama Edyta w formie! Choć jakiś czas temu mówiłam, że obniżył się jej głos i może nie dawać rady tak, jak wiele lat temu, śpiewać wysoko – wszystko odszczekuję. Daje radę bez najmniejszego problemu.

Po koncercie wyskoczyliśmy z Luke’iem jeszcze na chwilkę. No a potem spać.

Wypowiedz się! Skomentuj!