Grześ z Kataru wpadł na noc
Akurat miał lot, który pozwolił mu Warszawę odwiedzić. Więc wpadł. Spotkaliśmy się z Krystianem, jego kuzynką i jej dziewczyną w Równonocy. I tam posiedzieliśmy dość długo, delektując się lokalnymi przysmakami alkoholowymi. Oczywiście, nie za długo, bo on następnego dnia lecieć musiał.
Umówiliśmy się zresztą na śniadanie w Aioli inspired by mini, na które nie dotarł…
Wypowiedz się! Skomentuj!