Naprawdę – zmęczenie daje mi się we znaki. Listopad to ekstremalnie trudny miesiąc. Więc prawie, prawie zdecydowałam się zostać w domu. Ale jednak nie, coś mnie tknęło i wyszłam. I słusznie!

Najpierw mały bifor u Gacka – z gościem z Malty na dokładkę. A potem: wyjście do Blok Baru na house’y i do Glamiku – na dogorywanie. Nie pamiętam, jak wróciłam do domu. Ale impreza była udana!

Wypowiedz się! Skomentuj!