Księża mają facetów
Może dla niektórych to szok, ale ks. K. Charamsa nie jest jedynym, który prowadzi gejowskie życie. W samej tylko Warszawie istnieje cały gejowski półświatek w koloratkach.
Skąd to wiem? Czy to tylko plotki? Nie, nie. Zupełnie nie. Raz, że ludzie jednak się znają. Wystarczy wyjść do gejowskiej sauny w dowolny weekend a na pewno spotkacie tam pasterzy ludu bożego. Oczywiście, zachowują dyskrecję, nie noszą koloratkek i sutanny, gdy wchodzą do tego miejsca – ale są. I trudno im się dziwić, bo przecież nie jest łatwo wytrzymać w celibacie całe życie. A poza tym – gdy ukrywa się swoją tożsamość w jakimś jej aspekcie na co dzień, tym bardziej chce się czasem po prostu na luzie z kimś pogadać i szczerze wyznać swoje winy.
Celibat to akurat trudna sprawa. Wiem coś o tym, bo sama od dobrych kilku lat jestem w takowym. I, podobnie jak zdecydowana większość kapłanów, także zdarzyło mi się polec w tej walce. Oczywiście, w moim przypadku to kwestia pewnego wyboru, którego nie sankcjonuje żadna instytucja. W ich – konieczność wymaga przy dołączaniu do pewnej instytucji. Rozumiem więc też wagę ich czynu jako znacząco większą, niż moja.
Ale geje-księża są. Co ciekawe, rzeczywiście jest tak, że przełożeni patrzą bardziej przychylnym okiem na księdza-geja, który cichaczem spotyka się ze swoim partnerem niż na księdza-hetero, który robi to samo z kobietą. Zaskakujące? Ależ skąd. Chodzi po prostu o to, że z baraszkowania z kobietą może jednak pozostać trwały ślad w postaci dziecka. W przypadku seksu męsko-męskiego to ryzyko nie istnieje. Poważnie, to jest ten poziom dyskusji.
Skąd o tym wiem? Ano mam dość dobre źródła. Znam przynajmniej dwóch gejów, którzy żyją w związkach z rzymskokatolickimi kapłanami. Są – jakby to powiedzieć – ich chłopakami. Ukrywają się z tym, więc i ja za wiele nie mogę napisać… Tym bardziej, że część ich historii była opowiedziana w największej tajemnicy. Wiadomo, że biskup jest w stanie zaakceptować księdza z chłopakiem tylko i wyłącznie wtedy, gdy nikt inny o całej sprawie nie wie. Albo przynajmniej nikt nie mówi, że wie. Bo inaczej: jest skandal.
Ciekawostką może być to, że jeden z dwóch znajomych, o których mówię, ma chyba fetysz sutanny. W tym sensie, że jak długo go znam, tak zawsze z jakimś księdzem kręcił. Jak nie z jednym, to z innym. W sumie to chyba nawet bezpieczne z takiego psychologicznego punktu widzenia. Ksiądz to facet niemal idealny. Ma stałą pracę, wikt i opierunek zapewnia mu instytucja, raczej nie pójdzie na imprezę do gejowskiego klubu, nie założy konta na Grindr czy innym Fellow, nie za bardzo będzie miał w ogóle okazję zdradzć swojego partnera bez wielkiego ryzyka.
Oczywiście, rację mają ci, którzy zwracają uwagę na to, że kwestia życia seksualnego księży (ale i sióstr zakonnych!) to temat systemowy. Że ksiądz, który nie radzi sobie z celibatem, nie ma tak naprawdę do kogo pójść po radę albo dobre słowo. Zwłaszcza, gdy okazuje się, że celibat ten łamać chce z innym facetem…
No, tak czy owak – decyzja Watykanu o odwołaniu ks. Charamsy ze stanowiska w Kongregacji była dość oczywista. Osoba, która nie radzi sobie ze swoim „wewnętrznym nieuporządkowaniem” (definicja homoseksualności w katechizmie) nie może pełnić tak ważnej funkcji. Ze stanu kapłańskiego raczej go nie wydalą – najpewniej sam za jakiś czas zrezygnuje, by móc wyjść za swojego partnera. A nasi polscy księża-geje będą nadal przychodzić do sauny bez koloratki i zapraszać swoich chłopaków na wieczór do siebie. W ciszy, nie niepokojeni przez nikogo, dopóki sypiają z kimś, z kim nie można mieć potomka.
- A tutaj ciekawy tekst z „Newsweeka” z 2012 roku: „Tata w sutannie ukrywa rodzinę„.