Miałam spotkać się z Jurkiem w niedzielę (nie wiem czemu mu to
obiecałam, bo wstać z łóżka mi się nie chciało). A że Pan Szama
zadzwonił, że wygrali i zapraszają na świętowanie, to wpaść
do nich z nim postanowiłam. Długo nie siedział, ale ja się
dalej bawiłam świetnie. Znajomi i obcy przychodzili i
odchodzili… Śmieszny wieczór, który zakończył się
tym, że samej końcówki nie pamiętam wyraźnie ;)
A Panu Szamie gratuluję zdobycia Warszawskiej
Pyzy 2015. Zasłużenie. Wpadnijcie sprawdzić.

Wypowiedz się! Skomentuj!