Przyjechały! Samo w sobie to bardzo miłe, dobre i ważne.
Ale inna sprawa, że jak się zamawia 7.000 szt. ulotek,
to jednak ważą one swoje. Kto się nimi potem zająć
musi? Oczywiście, ja. Łukasz migał się, że ma
chory kręgosłup a Filipek nie przepada za
pracą fizyczną i czekał tylko, kiedy już
do biurka z powortem usiądzie :)

Wypowiedz się! Skomentuj!