Oczywiście to żart. Nie ma domu mody Gacek. Ale tego wieczoru, tak
jak przez ostatnie kilka innych dni, u Gacka trwała wyprzedaż jego
nieużywanych (już) rzeczy. Wszyscy chętni się obkupili (w tym i
mój Filip), więc trochę jakby rzeczywiście było to jakieś takie
modowe otwarcie. No a potem z Bonkiem i Karolem się do
Glamiku na środowe pijaństwo wybraliśmy. Tak więc
można powiedzieć, że afterparty zaliczone jak nic!

Był i czas na strzyżenie Malesy

Wypowiedz się! Skomentuj!