Dwa ważne wydarzenia związane z wolnością słowa wydarzyły się w ostatnich dniach. Pierwszy to zamach na redakcję satyrycznego magazynu „Charlie Hebdo” a drugie to konferencja prasowa WOŚP, z której usunięto dziennikarza TV Republika. Ponieważ pierwsza kwestia jest po prostu zła, porozmawiać chcę o tej drugiej sytuacji…

Wyrzucenie dziennikarza z konferencji WOŚPLada dzień kolejna edycja Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, czyli w zasadzie chyba największego charytatywnego wydarzenia w Polsce w historii. Na kilka dni przed wydarzeniem, Fundacja organizująca event zaprosiła dziennikarzy na konferencję prasową. Jako że wydarzenie duże, to i sporo dziennikarzy przybyło na miejsce. Wśród tych, którzy nie dostali akredytacji (samo rozdawanie akredytacji na konferencję wydaje mi się nietypowe, ale to już inna sprawa) znalazła się TV Republika.
Jednakże jej dziennikarzowi udało się dostać na wydarzenie. (Znów: inną sprawą jest przychodzenie na wydarzenie, na które nie ma się akredytacji…) Gdy próbował zadać pytanie Jerzemu Owsiakowi na temat jego (i jego żony) prywatnych spółek, ten nie udzielił mu odpowiedzi. Włączył za to filmik parodiujący TV Republika a po krótkim przekrzykiwaniu, poprosił o wyproszenie dziennikarza. Ten został ostatecznie z sali wypchnięty.

Pamiętam konferencję Paula Camerona kilka lat temu w Warszawie. Po protestach, w których udział brała m.in. „Gazeta Stołeczna”, wydarzenie przeniesiono z budynków Uniwersytetu im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego do jakiejś sali nieopodal. Zarzutami stawianymi Cameronowi były, jak zwykle, nienaukowość, fakt usunięcia z najważniejszych towarzystw naukowych, szerzenie homofobicznej mowy nienawiści i niewłaściwe interpretowanie danych. Wspominam tę konferencję, ponieważ uczestniczyłam w niej jako dziennikarka ogólnopolskiego miesięcznika. I byłam świadkiem próby niewpuszczenia dziennikarza na teren sali. Chodziło o Wojtka Karpieszuka z „Gazety Stołecznej” właśnie. Kilku młodych mężczyzn zatrzymało go w wejściu i zablokowało mu drogę. Pamiętam, że wówczas wszyscy obecni dziennikarze rzucili się, by a) relacjonować, co się dzieje oraz b) przeciwstawić się takiej cenzurze. Powodem niewpuszczania była oczywiście kampania „Stołecznej” na rzecz odwołania wydarzenia. Ostatecznie Wojtek na salę wszedł. Zadał nawet jakieś pytania na koniec prezentacji Camerona, z tego co pamiętam.

Analogia wobec konferencji WOŚP wydaje się dość oczywista. Dobrze, że Karpieszuk wszedł na salę i zadał swoje pytania. Miał do tego prawo. Tak samo prawo zadawania pytań miał dziennikarz TV Republika. Jednakże zarówno Cameron jak i Owsiak mieli prawo odmówić odpowiedzi. Z wielu powodów. „Bo tak” to podstawowy. Każdy ma prawo odmówić odpowiedzi na pytanie (chyba że to informacja publiczna, ale tutaj nie ma o tym mowy). Cameron odpowiadał. Owsiak nie. I akurat z racji tego, czego dotyczyły pytania TV Republika, stoję na stanowisku, że miał prawo. Bo skoro konferencja dotyczy WOŚP, jej organizatorem jest Fundacja WOŚP i odbywa się w przededniu WOŚP a dziennikarz z uporem maniaka powtarza w kółko pytania dotyczące prywatnej działalności Owsiaka, to jednak coś jest nie tak. Jasne, TV Republika ma prawo zadawać pytania Owsiakowi. Ale nie w tym miejscu i czasie. Jeśli chcą zapytać o sprawy objęte obowiązkiem informowania w trybie dostępu do informacji publicznej – mogą wysłać pismo. Owsiak nie odpowie? Mogą iść do sądu. Ten może zmusić Owsiaka do odpowiedzi. Wiem, bo sama przeszłam tę ścieżkę np. z Samorządem Doktorantów UW i swoje informacje ostatecznie dostałam. Więc da się. A jeśli chce pytać o sprawy prywatne, objęte tajemnicą przedsiębiorstwa czy jakiekolwiek inne – niech się spodziewa, że odpowiedzi nie dostanie. Nikt nie ma prawa zmuszać do udzielania tego typu informacji (poza sądem w pewnych ściśle określonych sytuacjach). I, oczywiście, TV Republika ma prawo codzienne informować i podkreślać, że Owsiak informacji tych nie udziela.
Ale nie jest działaniem właściwym robienie burdy na konferencji prasowej, przerywanie, wykrzykiwanie pytań czy inne tego typu zachowania. Tak jak nie jest zachowaniem właściwym niewpuszczanie kogoś na konferencję – coś takiego działo się chyba też na jakiś spotkaniach w Sejmie, w których uczestniczył Tadeusz Rydzyk. Co do zasady: jest to niewłaściwe, tak jak usuwanie siłą z konferencji. Jak ja zachowałabym się na miejscu Owsiaka? Poprosiłabym dziennikarza o spokój a potem o opuszczenie sali. Jeśliby tego nie zrobił i nadal wykrzykiwałby pytania, przeprosiłabym wszystkich przybyłych i zakończyła spotkanie. Po prostu.

Sama miałam kilka razy do czynienia z TV Republika, która – nietrudno się domyślić – nie przepada za mną. Co do zasady: unikam rozmawiania z nimi, jeśli mam taką możliwość. Wszak, znów, nie mam obowiązku opowiadania wszystkim o wszystkim. Inna sprawa, że czasem powinnam. Jak na przykład ostatnio na konferencji naukowej „Porne graphos…”, kiedy pełniłam rolę przedstawiciela organizatora wydarzenia. Nie ukrywam, że odciągałam w czasie rozmowę z nimi, mając nadzieję, że jednak się znudzą i zmęczą moim ciągłym „za chwilkę, dobrze?” Ale się nie znudzili. Porozmawiałam więc, mając wciąż na uwadze, że moją wypowiedź mogą pociąć, zmanipulować czy coś. Trudno, takie zadanie nierzetelnych mediów. Udało mi się także jednak powstrzymać ich przed filmowaniem całej konferencji. Taki bowiem mieli plan. Ubiegłam ich jednak. Wszak każde wystąpienie objęte jest prawami autorskimi, prawda? Wszystkie osoby uczestniczące zostały poproszone o podpisanie wyłącznej licencji na swoje wystąpienie na rzecz organizatora. Poza tym sami szybko się znudzili. Nie było penisów i filmów porno, więc wrócili do siebie.

Spodziewam się, że mogą się zjawić na którejś z konferencji prasowych Parady Równości i wówczas znów się spotkamy. Z chęcią, oczywiście, odpowiem na wszystkie pytania związane z wydarzeniem. Problem polega na tym, że słyszałam je już wszystkie – nikt nie jest w stanie mnie zaskoczyć nawet uszczypliwie-złośliwymi pytaniami. Dlatego się nie obawiam. Ale wiem też, kiedy postawić barierę. Na niezwiązane z tematem pytania odpowiadać nie zamierzam.

Rozumiem frustrację Jurka Owsiaka. Rozumiem, że zareagował za ostro. Zależało mu na tym, żeby konferencja przebiegła spokojnie, by móc opowiedzieć o tym wszystkim, co się będzie dziać. Tym bardziej, że udało mu się zaprosić gości, przygotować prezentacje i nagrania video… Pamiętajcie, że każda konferencja to godziny poświęcone na ogarnięcie wydarzenia. Wykrzykujący pytania dziennikarz mógł go wkurzyć. W tym sensie go rozumiem. Ale nie popieram tego, co zrobił. A już na pewno nie popieram zachowania dziennikarza. Zachował się nieetycznie, niegrzecznie i po prostu nieładnie, chcąc zniszczyć konferencję prasową. Tak po ludzku nieładnie.

Wypowiedz się! Skomentuj!