Powiem szczerze: nie jest mi łatwo ocenić jednoznacznie zachowanie Rafalali. Zaatakowanie odmawiającego wynajęcia jej mieszkania mężczyzny czy też niejakiego Artura Zawiszy na antenie Polsat News z jednej strony doskonale rozumiem, ale z drugiej – nie mogę przystać na taką przemoc.

JP i Rafala dobre kilka lat temu
JP i Rafala dobre kilka lat temu

Zacznijmy od początku. W sieci pojawił się kilka dni temu filmik, na którym Rafalala atakuje słownie i fizycznie mężczyznę, który miał wynająć apartament dla kogoś z jej rodziny. Po przybyciu Rafalali na miejsce, mężczyzna odmówił wynajęcia i zwracał się do niej obraźliwie, mówiąc „to coś”. W krótkim nagraniu, które dokumentuje tylko zakończenie zajścia, widać jak Rafalala uderza mężczyznę i żąda od niego przeprosin, nazywając go „bydlakiem”. Druga sytuacja miała miejsce w programie na antenie Polsat News, gdzie zaproszony do studia z nią gość, Artur Zawisza, nazywa ją także „tym czymś”, „męską prostytutką” i innymi inwektywami, podkreślając, że jest dla niego dyshonorem siedzenie z nią w studio. Rafalala nie wytrzymuje i oblewa go szklanką wody – po tym zajściu Zawisza opuszcza studio.

Wiele osób pyta mnie, co o tym sądzę. Myślę, że także dlatego, że jestem transem ale i wielokrotnie spotykałem się z obrażaniem mnie, wyzywaniem i używaniem pejoratywnych określeń mojej osoby. Zacznę może od najważniejszego: jestem przeciwko przemocy. Co do zasady: zawsze i wszędzie. Uważam, że cywilizacyjnym osiągnięciem ludzkości jest to, że nie musimy posuwać się do przemocy. Podkreślam: co do zasady, bo rozumiem, że mogą teoretycznie zdarzyć się takie sytuacje, gdy przemoc znajdzie jakieś tam uzasadnienie.

Spotkanie Rafalali z panem od nieruchomości nie było taką sytuacją. Od zastosowania przemocy fizycznej nie zależało tutaj ludzkie życie czy zdrowie. Nie uratowała w ten sposób nikogo, nie sprawiła, że świat stał się lepszy. Stał się, co najwyżej, bardziej chamski. Dlatego negatywnie oceniam ten kontratak.

Widzę jednak także drugą stronę medalu. Rozumiem, jak źle czuje się człowiek, do którego ktoś obcy mówi „to coś” albo wyzywa w inny sposób. Wiem, jak silne i negatywne emocje może to budzić. Rozumiem, jaką frustrację wywoływać może w człowieku słuchanie tego typu słów na co dzień od lat. Naprawdę, wiem to. I w tej kwestii jestem pełna zrozumienia dla Rafalali, która po prostu któregoś razu nie wytrzymała i postanowiła oddać, uderzyć. Widziałam i słyszałam na nagraniu jej bezsilność, zdenerwowanie, bezradność i zwykłą złość. Przelała się czara goryczy i trafiło akurat na tego biednego pana. Dlatego mam dużo zrozumienia dla jej reakcji, dużo sympatii dla wytrzymałości, jaką musi okazywać każdego dnia na ulicach homofobicznej i transfobicznej Polski.

Myślę też sobie, że jest jeden pozytywny aspekt tej sprawy. Niewielki, marginalny ale jednak. To fakt, że Rafalala swoją przemocą burzy wizerunek osób LGBT jako bezbronnych ofiar, które nie reagują na wyzwiska, poddają się bez walki i można im robić, co się chce. Pokazuje, że tak nie jest. Że nie da sobie w kaszę dmuchać. Że nie można bezkarnie wyzywać, poniżać i szykanować kogoś tylko dlatego, że jest gejem, lesbijką, biseksem czy transem i mieć pewność, że nie spotka nas za to żadna odpowiedzialność. Bo czasem, jak Rafalala, ktoś może się jednak po prostu po ludzku wkurwić i oddać z nawiązką za wszystkie te razy, kiedy nie oddawał(a).

Nieco inaczej sprawa wygląda z jej występem w Polsat News. Rafalala oblała wodą eksposła po tym, jak ten stwierdził, że nie chce nawet na nią patrzeć oraz że „to coś” jest „męską dziwką”. Telewizja, zwłaszcza na żywo, rządzi się swoimi prawami. Emocje tutaj są nie do ukrycia (bo jak coś pójdzie „w eter”, to pójdzie) stąd i odpowiedzialność za słowo osób uczestniczących w dyskusji jest większa. Zawisza, jak słusznie zauważyła dziennikarka, wiedział z kim będzie rozmawiać w studio a mimo wszystko zjawił się – właśnie po to, by zrobić awanturę i zyskać publicity. Jego wyrachowane działanie spotkało się jednak z niespodziewaną reakcją. Rafalala oblała go wodą, by w ten sposób wyrazić swój sprzeciw wobec tego, jak ją traktował na oczach widzów. Znów: nie pochwalam tego, ale rozumiem reakcję.

Mnie także czasem zaprasza się do studia tv z różnymi osobami – i zawsze, gdy spotkać mam się z kimś takim, jak eksposeł Zawisza czy Dariusz Oko, odmawiam. Po prostu nie chcę uczestniczyć w dyskusjach, w których rozmówca mnie nie szanuje, nie przestrzega podstawowych zasad kulturalnej wymiany zdań i wiem, że przybywa tam tylko po to, by pełne nienawiści słowa wyrzygać z siebie na antenie, a nie po to, by rzeczowo rozmawiać. Po prostu odmawiam. I chyba szkoda, że Rafalala tego nie zrobiła. Bo jeśliby Polsatowi News zależało na jej obecności, to zaprosiliby innego gościa i cała sprawa potoczyłaby się inaczej. Na pewno spokojniej i bez wody.

(Inną sprawą jest to, że eksposeł Zawisza bardzo cieszył się z fizycznego ataku na skłotersów kilka miesięcy temu i chwalił nacjonalistów, którzy w ten sposób wpakowali kilka osób do szpitala. Teraz jednak, gdy został oblany szklanką wody, oburza się, że przemoc, atak i skandal… Trochę spójności by się jednak przydało.)

***

Myślę sobie, że część osób LGBT zrozumie zachowanie Rafalali. Same i sami na co dzień tak często musimy wysłuchiwać inwektyw i wyzwisk, znosić popychanie i podstawianie nogi, plucie i gorsze traktowanie, że rośnie w nas frustracja i złość na taki stan rzeczy. Niektórzy z tą frustracją radzą sobie lepiej, inni czasem muszą odreagować, a jeszcze inni nie wytrzymują i w niezbyt właściwy sposób dają upust tym emocjom.
Wydaje mi się też, że osoby, które nie wiedzą, jak to jest – być obiektem ataków niemalże każdego dnia – nie powinny próbować oceniać zachowania Rafalali. Bo trudno sobie wyobrazić, jak to jest, być przez lata traktowanym jak stworzenie bez praw i godności. Naprawdę, nie wiecie, jak to jest.

Wypowiedz się! Skomentuj!