Polecam: Please Like Me
Australia nie jest serialową potęgą. Nie ukrywajmy, że percepcję tamtejszych produkcji utrudnia czasem dość specyficzny akcent języka angielskiego, który… bywa po prostu niezrozumiały. Na szczęście tak nie jest w tym przypadku. Mówię, że na szczęście, bo serial jest naprawdę ciekawy. Nie jest to sitcom (na szczęście!), tylko historia młodzieńca, któremu przytrafiają się w życiu… różne rzeczy. Tak zwyczajnie. Różne, często kłopotliwe, wstydliwe, rzadko tak po prostu śmieszne. Sam aktor, grający główną rolę (i będący twórcą oraz scenarzystą serii!), nie jest najpiękniejszy na świecie (choć w drugiej serii schudł) i o to też chyba chodzi. Łatwiej nam się odnaleźć w jego postaci.
Główny bohater jest gejem. I odkrywa to w pierwszym odcinku. A gdzieś w 11. minucie pierwszego odcinka zaczyna uprawiać seks z facetem po raz pierwszy w życiu. Brzmi nieźle, prawda? ;) Jeśli dodam, że ów facet to zabójczo przystojny w tej serii Wade Briggs (w drugiej, niestety, stracił dużo uroku…), to sprawa robi się poważna. Dodatkowo jego rozwiedziona matka jest chora psychicznie a ojciec ma kolejne dziecko z Azjatką. Czyli z jednej strony: pomieszanie z poplątaniem, ale z drugiej… no, po prostu życie. Serial jest więc może nie tyle zabawny, co życiowy. Czasem głównego bohatera jest nam po prostu szkoda. Ale to dobrze. Dlatego polecam.