Nie jest jakoś za bardzo obchodzone. Jako że to święto
katolickie, to mnie nie rusza za bardzo. Ale jest to dla
mnie dobry pretekst do zapalenia zniczy. A ja lubię
znicze. Pamiętam jak kilka lat temu w klubie się
zjawiłam z takim wielkim, siedmiodniowym, co
idealnie pasowało do stroju, wzbudzało też
dokoła poruszenie oraz było bardzo w
chuj niewygodne :) Na szczęście ten
na zdjęciu to 35-godzinny, więc się
spalił i mogę go wywalić bez
żalu. Mam też kilka małych.

Wypowiedz się! Skomentuj!