Niewiele jest książek, do których wracam. Naprawdę, niewiele. Po pierwsze: dlatego że bardzo szanuję swój czas przewidziany na czytanie – mam go cały czas za mało. A po drugie: dlatego że niewiele jest książek, do których warto wracać. Ba! Niektóre wydawały mi się takie swrgo czasu („Buszujący w zbożu”!) a potem okazało się, że powrót do nich zepsuł dobre wspomnienie. Ale akurat „Bramy raju” czytam przynajmniej raz każdego roku.
Dopracowana pod każdym względem, superwciągająca, błyskotliwa koncepcyjnie. Akcja toczy się podczas słynnej krucjaty dziecięcej i osnuta jest wokół spowiedzi dzieci. Główny bohater, ksiądz-spowiednik, wysłuchuje historii dzieci idących w marszu i wie, że czeka je porażka. Wie, że nie mają szans. A najlepsze jest to, że cała książka składa się z dwóch zdań! Drugie z nich brzmi „I szli całą noc.” a pierwsze ciągnie się przez stodwadzieściakilka stron. Bardzo, bardzo polecam!

Wypowiedz się! Skomentuj!