Nie wiem czy nie jest to najlepszy serial, jaki oglądałam w życiu. A oglądam ich po nocach jednak trochę. Oczywiście, po tym, jak odszedł „szef” biura, niejaki Michael Scott, to serial sporo stracił. Tym niemniej, nadal mnie bawi. Tylko nie zaczynajcie oglądać od środka! To trzeba poznawać stopniowo, powoli, od samego początku. Naprawdę, warto!
„Biuro” udaje reality-show/film dokumentalny. Niby że kamery obserwują pracę biura w najnudniejszej na świecie firmie zajmującej się sprzedażą papieru. Brzmi nieciekawie. Ale nie tylko forma ale i treść sprawiają, że nie można się od „Biura” oderwać. Miałam przyjemność obejrzeć jedną serię brytyjskiej wersji (była pierwowzorem dla amerykańskiej) i muszę przyznać, że wersja USA bije ją na głowę. Nie oglądałam serialu od momentu, jak zaczął się pokazywać, ale szybko nadrobiłam wszystkie serie – tak mnie to wciągnęło. Absurd, jaki ma tam miejsce, jest szalony i dlatego porywający. Spróbujcie sami. Szkoda tylko, że aktualnie leci już ostatnia seria…

Wypowiedz się! Skomentuj!