Oglądam kilka seriali, przyznaję się. Dają mi relaks, ogłupiające i odmóżdżające odprężenie – zazwyczaj w ciągu dnia, między pisaniem wniosku o dofinansowanie, odpowiadaniem na maile w sprawie Parady Równości a przygotowaniem kolejnego wykładu dla studentek i studentów na Uniwersytecie Warszawskim. Nauczyłam się, że nie ma sensu być cały czas na pełnych obrotach. Że dobrze czasem odpocząć. I właśnie seriale dają mi te 21-49 minut na odetchnięcie (i zjedzenie posiłku – łączenie tych dwóch rzeczy jest złym nawykiem).
„Anatomia prawdy” podoba mi się przede wszystkim z powodu głównej bohaterki. Megan Fox, bo tak się nazywa, jest suczastą medical examiner (nie będę tego tłumaczyć), która jest o tyle świetna, co wredna. Poza tym, jak każda dobra postać serialowa, ma swoje słabości no i oczywiście cieszy się powodzeniem u mężczyzn. Serial jest prosty, ale połączenie dyskursu medycznego i policyjno-detektywistycznego zawsze dobrze działa. Poza tym to serial typu „ponad 40 minut”, a więc taki, który daje mi dłuższą rozrywkę. I to kolejny plus. Prosta fabuła, mocna kreacja głównej bohaterki i niewielka popularność serialu w Polsce – to sprawia, że z chęcią go oglądam.

Wypowiedz się! Skomentuj!