Było pięknie, jak za starych, dobrych lat. Dzikie tłumy, doskonała
muzyka no i piękna i boska Tara McDonald. Wszystko poszło
zgodnie z planem. Było mnóstwo atrakcji: była akrobatka,
była karoca na patio, było konfetti świetnie udające śnieg
no i była szalona atmosfera. Tak, jak powinno być. A
z Tarą nie tylko miałyśmy porozumienie podczas jej
występu, ale i potem na Twitterze jeszcze się nie
mogłyśmy znaleźć ;) Szkoda, że z powodu tego
wylotu w niedzielę musiałam się szybko zerwać
i do domu wrócić. Tym bardziej szkoda, że
do Polski i do Utopii przybył Kacperek.
Bawiłam się więc z nim, szalałam sobie :)

Wypowiedz się! Skomentuj!