Czego zabrakło w podsumowaniu 2012?
Kiedyś powiedziałam, że mnie się w ruchu LGBT chętnie pomija. Po pierwsze dlatego, że jestem transem. Po drugie dlatego, że kojarzy się mnie z hedonistycznym stylem życia. A po trzecie dlatego, że nie wspieram związków partnerskich. Zdanie podtrzymuję. Martwi mnie tylko to, że pomija się też działania Queer UW.
Ja wiem, że nam do popularności KPH daleko i że z racji specyficznego statusu nigdy nie będziemy w stanie dorównać największym organizacjom pozarządowym , ale jednak istniejemy. I mamy się dobrze. Przychodzący do nas ludzie – dołączający choćby w tym roku – podkreślają, że mają wrażenie, że jesteśmy jedynym, naprawdę działającym kołem naukowym na Uniwersytecie Warszawskim. I choć to nieprawda, to miło wiedzieć, że nasze działania są zauważane i doceniane. Ale nie przez wszystkich. Mariusz Kurc, którego osobiście lubię i szanuję, ma taki zwyczaj, że gdy mówi o organizacjach pozarządowych w Polsce, które zajmują się tematyką LGBT, to mówi tylko o Kampanii Przeciw Homofobii. No i o Fundacji Replika, której jest Prezesem. Jakby nic poza tym się nie działo.
Ostatnio queer.pl (czyli innastrona.pl po zmianie) opublikowała dwa jego teksty. W jednym „2012: Podsumowanie LGBT” stara się opowiedzieć o tym, co ważnego w minionym roku dla ruchów LGBT się wydarzyło tak w Polsce, jak i na świecie; zaś w drugim „Co nas czeka w 2013?” zastanawia się nad rozpoczętymi 12 miesiącami i ich znaczeniem dla osób LGBT. Ja wiem, że to niełatwe zadanie – o ile gdybanie na temat rozpoczynającego się roku jest przyjemne i łatwe (bo można popuścić wodze fantazji), o tyle oczekiwałabym, że podsumowanie będzie jednak subiektywnym, ale rzetelnym wyborem najważniejszych wydarzeń. A tak nie jest.
Po pierwsze, bardzo po macoszemu traktuje Paradę Równości i wszystkie Marsze Równości. Tak jakby ich organizacja i przejście przez ulice polskich miast było oczywiste. Nie jest. Naprawdę nie jest. I nie możemy zapominać, że długo jeszcze nie będzie. Parada Równości odbywa się mimo bardzo wielu trudności, jest dość spektakularna, ciekawa i sprawna, ale to nie oznacza, że jej istnienie jest czymś pewnym. Lada tydzień Queer UW rozpocznie debatę na temat „Czy i jaka Parada Równości?”. Bo nikt nie powiedział, że Parada jest nam naprawdę potrzebna. W czeskiej Pradze pierwszy taki marsz odbył się w 2011 roku. Wcześniej nieheteronormatywne_i w tym kraju radzili sobie doskonale bez tego. I wyszli na tym lepiej niż my.
A już zupełnie nie rozumiem nie skupienia się na Marszach Równości w różnych miastach. Wszak wiemy, że często w Łodzi czy Krakowie przeciwników_czek tych wydarzeń jest więcej niż uczestniczek_ów i na ulicach odbywa się regularna niemalże walka. Rok rocznie organizacja tych wydarzeń jest wielkim sukcesem osób zaangażowanych i chcę to teraz mocno podkreślić. Te Marsze są superważne i naprawdę szkoda, że poświęcono im tak mało miejsca. (Dosłownie jedno zdanie: „Odbyła się Parada Równości.” „Odbył się Marsz Równości w Krakowie.”)
Kurc nie zauważył też, że w tym roku po raz pierwszy od 4 lat odbyło się III Ogólnopolskie Spotkanie Organizacji LGBTQ, które w Toruniu zorganizowała Pracownia Różnorodności. Organizacje LGBT rzadko mają okazję się spotkać i pogadać. Najczęściej wynika to z różnych personalnych konfliktów, które – nawet gdy ludzie ci już odejdą – utrudniają ponowne nawiązanie kontaktów pomiędzy nimi. Wielkie więc słowa uznania dla Pracowni za to, że zechciała podjąć się tego wyzwania i że gościła 13 organizacji pozarządowych w czerwcowy weekend u siebie. „Efektem spotkania jest m.in. planowane utworzenie elektronicznej platformy współpracy polskich organizacji LGBTQ. Jej celem ma być nie tylko zacieśnienie kontaktów i stworzenie płaszczyzny informowania, współpracy czy wsparcia, ale również zapewnienie bazy wiedzy, informacji i kontaktów dla nowopowstających organizacji i inicjatyw, które borykają się ze szczególnymi trudnościami.”
Wracając zaś do samego Queer UW… Mariusz Kurc wymienia książki, jakie ukazały się w tym roku – wspominając m.in. o „Niewidocznych (dla) społeczności”, powieści Johna Irvinga „W jednej osobie”, „Wielkim atlasie ciot polskich”, „Moim bracie i jego bracie” Hakana Lindquista ale także o „Queer a islam” – a więc tak o beletrystyce i eseistyce, jak i o książkach naukowych. Queer UW niezauważone. W listopadzie ukazała się nasza książka „Strategie queer. Od teorii do praktyki”, którą prof. P. Dybel określił mianem „pionierskiej”, a dr hab. J. Kochanowski stwierdził, że dzięki pojawiającej się w niej krytyce polskich teoretyczek i teoretyków, można uznać ją za początek „polskiej myśli queer”. Pozwolę więc sobie uznać, że rzeczywiście jest to publikacja ważna. W grudniu wydaliśmy też „Kobiety Samorządu UW. Raport z badania partycypacji wyborczej studentek Uniwersytetu Warszawskiego w latach 2011-13”, a więc może coś mniej ważnego i coś, co w perspektywie LGBT może być zignorowane.
Szkoda też, że skoro Kurc zauważył książkę „Queer a islam”, to nie udało mu się odnotować konferencji naukowej „Islam a queer. Nieheteronormatywność w kulturach muzułmańskich”, w której udział wzięło ponad 120 osób. Dla niezorientowanych: jak na konferencję naukową to naprawdę wielka liczba. Samo wydarzenie było bardzo mocno dyskutowanej w portalach społecznościowych, budząc m.in. protesty osób wyznania islamskiego, mieszkających w Polsce.
W tzw. międzyczasie odwiedzili nas goście z zagranicy – Jody Huckaby, kierujący bardzo dużą i wpływową organizacją PFLAG w USA, Frederic Martel, były attaché kulturalny Francji w USA, doktor socjologii i dziennikarz France Culture oraz hinduski reżyser Sridhar Rangayan. Może to nie był to Barack Obama, ale niewiele istotniejszych osób ze świata LGBT odwiedzało Polskę w mijającym roku. Szkoda zapomnieć o tym, jak cenne były dyskusje z tymi właśnie osobami. Zwłaszcza z Martelem i przedstawicielkami_ami naszych organizacji LGBT czy Huckaby’ego z Krzemińskim w Ośrodku Studiów Amerykańskich UW. Pojawiające się na nich propozycje dotyczące strategicznych rozwiązań dla ruchów LGBT mogą mieć wpływ na to, jak kształtować będzie się działalność ngosów w najbliższym czasie.
Tydzień Równości, który na zlecenie Burmistrza Dzielnicy Ursynów zorganizowało znów Queer UW też wydało się mało istotne. Ja wiem, że jeśli idzie o fizyczny zasięg wydarzenia, to jest ono lokalnym działaniem w stołecznej dzielnicy, ale fakt powieszenia tęczowej flagi na maszcie przed budynkiem władz samorządowych drugi już rok z rzędu, czy oświetlenie całego ratusza Ursynowa na tęczowo, to jednak istotne elementy symboliczne dla polskiej działalności na rzecz osób LGBT. Szkoda, że tego w sprawozdaniu zabrakło.
Nie zrozumcie mnie źle. Nie mam urazy do Mariusza Kurca – ma oczywiście swobodę w tym, jak podsumuje rok. Nie chcę też zabrzmieć jak osoba, która czuje się niedowartościowana, bo Queer UW nie pojawiło się w tym zestawieniu ani razu. Warto jednak mieć świadomość, że jego wybór wydarzeń i ich hierarchizacja są ewidentnie podporządkowane temu, że 1) osobiście jest bardzo zaangażowany w walkę o ustawę o związkach partnerskich, 2) na co dzień pisze publicystykę poświęconą kulturze, 3) wywodzi się z KPH oraz 4) jest Prezesem Fundacji Replika. I skoro udało się tylko mnie wskazać kilka ważnych i pominiętych wydarzeń w mijającym roku, to ileż takich wskazałyby inne organizacje? W tekście ani razu nie ma mowy o działaniach tak aktywnych organizacji jak Lambda, Zjednoczenie Pozytywni w Tęczy, Stowarzyszenie Pracownia Różnorodności czy inne (chyba że mowa o tych, które „wypączkowały” z KPH).
W sumie zarzut ten możnaby skierować też do redakcji queer.pl, która nie podkreśliła subiektywnego charakteru opracowania Mariusza Kurca. No, ale nie chodzi mi o szukanie winnych, tylko o zauważenie, że w Polsce działo się dużo więcej. A że wydarzenia typu konferencja „Islam a queer” przyciągają 3-4 razy więcej ludzi niż dowolna debata o związkach partnerskich, to już inna sprawa…
(I wiem, że wiszę Wam i sobie jeszcze moje osobiste podsumowanie roku 2012. Napiszę je lada dzień.)
Dodaj komentarz