Zdjęć jest mało, bo nie było kiedy ich robić… W trakcie mojego
pobytu we Władysławowie potrafiłam przepracować jako
kelnerka nawet 14 godzin na dobę, więc sami rozumiecie,
że nie było czasu na facebooka czy zdjęć robienie. Ale
te co mam, coś tam jednak mówią. Najwięcej powie
zdecydowanie moje blo, gdzie opisałam dokładnie
co i jak się działo. A że działo się wiele i że było
ciekawie, to fotki chyba powiedzą za siebie.

Pani śpiąca koło mnie w pociągu. Zjadła
bułkę i zagryzała ją kiełbasą. A teraz śpi.

Coraz to nowe ciasteczka podają w InterCity. Oczywiście, od Tago <3

Pierwsze noce spędziłam na działce w mikrowiosce. Było pusto.
A Mariusz bez koszulki kosił trawę…

Tak wyglądało moje miejsce pracy :)

Michał w pracy. Mała dupka.

Za tym barem można było mnie zobaczyć. Chociaż na zdjęciu to akurat
nie ja, tylko Mariusz którejś nocy.

Spędzaliśmy ze sobą 24 godziny na dobę. Tutaj: śniadanie.

Piętrowe łóżka! Ja spałam na takim samym.
Na dole. To było superzabawne!

Gdy wracałam do Gdyni, spotkałam w pociągu gości, których
kilka dni wcześniej obsługiwałam. Dziwne uczucie.
Wypowiedz się! Skomentuj!