Najpierw się zmelinowaliśmy. Mało nas, bo i nie ma sensu na
dzień przed wyjazdem dużo osób zapraszać :) Niemniej, się
stąd wynieśliśmy do Banku, bo tam Monky grał. I choć za
długo nie posiedzieliśmy, to przyznać muszę, że to, co mi
dane było usłyszeć, było bardzo, bardzo ładne. Taki set
naprawdę udany. Na sam koniec się do Utopii pieszo
udaliśmy i tam jakiś czas poskakaliśmy. Dj, co grał
tej nocy, średni. Ale Hugo ratował na szczęście co
jakiś czas sytuację na didżejce. Kebab na koniec.

To już Bank

Monky gra

Hugo ratuje muzykę w Utopii

Moja przyjaciółka Gacek

Wypowiedz się! Skomentuj!