Trochę się stresowałam, jak koło 1:00 ludzi nie było wciąż
za wiele. Ale niepotrzebnie. Potem się zeszli wszyscy jak
za dawnych dobrych czasów. Bawiłam się z Adamem,
którego po drodze zgarnęliśmy idąc do klubu. Było
to zabawne, bo bez słowa zostawił swoich ludzi.
Bawiłam się wybornie. Dje dali radę. Nawet
ten, co zaczynał noc okazał się okej. Zaś
dwóch kończących, naprawdę ładni jak
na djów ;) Było dobrze!

Wypowiedz się! Skomentuj!