To było tak… Marcinek chciał iść do kina na
„W ciemności”. Ja nie mam kasy, więc się
nawet zadeklarował, że mnie zaprosi. A
w samym kinie okazało się, że ludzi
jest w chuj i jeszcze więcej. Tak
więc zdecydowaliśmy się nie
iść. Wcześniej już sobie po
0,2 cytrynówki wypiliśmy
więc poszliśmy dalej.
Ulubiona, dalej Bar
Warszawa no i
Sqandal Bar. I
się najebałam.

W Ulubionej Marcinek się chowa

Bar Warszawa

Kaszanka, tatar i pyzy

W Sqandal Barze był NAPRAWDĘ
całkiem nagi barman (i do tego ładny!)

Wypowiedz się! Skomentuj!