Kino, wódka i BUW
Zaczęło się niewinnie. Zabrałam Marcinka, Michała no i
Kubutka na „W ciemności”. Film dobry, ale 2,5 h to za
dużo zdecydowanie. Nic to jednak. Potem okazało się
że i ja, i Marcinek do BUWu musimy iść. Zahaczyć
się nam udało po drodze o KFC oraz o sklep, w
którym małą wódeczkę kupiliśmy. Albo i dwie.
W bibliotece TŁUMY ludzi. Myśmy zajęli się
naszą pracą, ale po godzinie czy jakoś tak
było po wszystkim. Bar Warszawa był
naszym kolejnym przystankiem. Na
miejscu siedzieliśmy jakoś do 3:15
i popijając wódeczkę i jedząc
kaszankę i pyzy toczyliśmy
rozmowy o jakimś życiu
seksualnym. Było to i
miłe, i śmieszne. Ale
spać poszłam o 4.
Wypowiedz się! Skomentuj!
Dodaj komentarz