Skoro się w Glam pojawiłam, to wiadomo
było, że coś się wydarzy. I się wydarzyło.
Zawalił się Glam. No, korytarz w Glam.
Ten, który kiedyś był wizytówką tego
miejsca. Już go nie ma. Nie wiem w
sumie jak to się stało, ale byłam
świadkiem składania resztek…
Nie jest to tragedia jak schody
w Kitschu w Krakowie, ale
jednak dzianie było :)

Wypowiedz się! Skomentuj!