Dwa dni ciężkiej pracy. I choć ja miałam uczestniczyć
w nim tylko w niedzielę, to awaryjnie okazało się,
że także w sobotę poprowadzić muszę 6 godz.
warsztatów dziennikarskich. Zrobiłam to, ale
niech mój stan odda to, że do domu z party
wróciłam o 7, wstałam o 12:09 a zajęcia
zaczęłam o 13:15… Nie było to łatwe.
Dobrze, że grupa fajna, to jakoś
nam poszło to wszystko :)

Wypowiedz się! Skomentuj!