I na koniec Toro
W zasadzie wiele pisać tutaj nie trzeba. Impreza
nasza zakończyła się w Toro, w którym Kuba
się ostatecznie najebawszy, Maciej podrywał
nadal Luke’a, do którego Anatol nie dotarł
a w którym mnie męczył znajomy sprzed
lat, co mnie dostrzegł nagle w tłumie.
Było okej, ale bywało lepiej. No i
w zasadzie trzeźwa byłam!
Wypowiedz się! Skomentuj!
Dodaj komentarz