Śmiejemy się, że Toro to teraz nasz ulubiony klub. Od
czasu bojkotu Glamu, tam bawimy się najczęściej.
Ale oczywiście już wystarczy. Ja lubię czasem
się pośmiać i w ogóle, ale next week nas tam
nie będzie. Niemniej, impreza udana. Grał
chyba ktoś gościnny, bo jakoś inaczej z
lekka. Anatol się zmył szybko, Kuba
sobie popłakał, bo się bardziej na
smutno napił, a ja skakałam. I
Mocar z nową miłością oraz
hetero-znajomymi się też
na koniec zjawił :)

Wypowiedz się! Skomentuj!