Jak przegrałam z Marcinkiem
Marcinek wpadł do mnie „na komputer”, bo jego jest
zalany i średnio raczej z nim. Przyniósł też planszowe
gry. W tym jedną, cośmy ją na poczcie kupili, gdy
w Kościelisku byliśmy. No i namówił nas na grę
przez rum, który przyniósł także. Oraz było
wiadomo, że wygra, bo zawsze wygrywa
ze mną w „amiBUSINESS”, no ale nie
wolno się poddawać. A że przegrałam
to musiałam opublikować filmik, co
mnie ukazuje w stanie totalnego
najebania z nocy poprzedniej.
Wypowiedz się! Skomentuj!
Dodaj komentarz