Po urodzinach Queer UW, które miały miejsce w
Melinie (skromnie wyszło) oraz szaleńczym biegu
u Gacka, udało się nam dotrzeć do de lite. No i
szczerze powiem, że z dotychczasowych tam
imprez utopijnych ta była najmniej udana. I
niby wszystko było po staremu, ale jakoś
się tak to wszystko ułożyło, że emocje
jednak inne były. Sama nie wiem co
się takiego stało. Może zwyczajnie
czujemy się nie u siebie i zaczyna
nam to doskwierać? Albo i nie.

Wypowiedz się! Skomentuj!