Marcinkowe gotowanie
Już nie pamiętam jak to się stało, że Marcinek
zaprosił mnie do siebie na kolację. Do siebie
i Michała, ma się rozumieć. Wzięłam Paulinę
bo ona sobie świetnie radzi w krępujących
sytuacjach, w których ktoś zaburza wciąż
porządek interakcyjny i nie próbuje tej
sytuacji naprawiać. Jedzenie pyszne!
Zapiekanka porowa i lasagne były
naprawdę dobre. Paulina potem
musiała iść, a ja jeszcze coś tam
dopiłam i wróciłam do domu.
Wypowiedz się! Skomentuj!
Dodaj komentarz