Marcinek zaprosił mnie i Gasięspyrkę na kolację. Ot,
tak bez okazji. Wpadliśmy więc przed wyjściem do
klubów. Ja kupiłam wino J.P. (niechcący! pani mi
sama takie wybrała w sklepie na pl. Bankowym!)
a on zrobił trzy różne dania – dla każdego coś
innego :) A potem, gdy już lekko się dzięki
jego drynkom dziabnęliśmy, oglądaliśmy
kasetę VHS z jego dzieciństwa. Jak 2
lata miał z bratem bliźniakiem :) Było
to dość zabawne ;) Gasiaspyrka się
musiała przebrać w domu – gdy na
taxi czekaliśmy, poczęstowała
mnie zrobioną przez siebie
panna cota. I ruszyliśmy.

To mój makaron by Marcinek

Wino J.P.

Jedno modżajto dla
mojej świni

Ja bardzo lubię dzieci

Panna cota by Gasiaspyrka
Wypowiedz się! Skomentuj!