Początkowo do Władysławowa miałam wpaść na
krótszy czas. Ale jako że w piątek Marcinek ze
swoim bratem urodziny robili, zostałam dłużej.
Mieszkałam w Czarnym Młynie – malutkiej
wiosce 11 km od Władka, której nie ma
na żadnej mapie. We Władysławowie
każdy mój dzień wyglądał podobnie.
Wstawałam ok. 12, docierałam do
restauracji Ryba Piła, próbowałam
kolejnych ich dań i drynków a
gdy już zamykali restaurację
o 2-3 w nocy, bawiłam się
z nimi i wracałam spać…

Pierwsze kroki we
Władku skierowałam
do Ryby Piły

Zamówiłam jakąś rybę z grilla

Estetyka podania jest
sprawą bardzo ważną

Ryba Piła to restauracja Marcinka we Władysławowie.
Pracują tam dwie osoby, które znam, ale z którymi
wiążą się historie z przeszłości, przez co relacje
nasze nie są jakieś wzorowe… Dlatego też na
początku mało zdjęć robiłam, coby dać im
i sobie czas na oswojenie się z sytuacją.
Ale od wtorku wieczorem czułam, że
już mogę i że nie będzie to skandal.

Spędziłam sporo czasu
z Marcinkiem…

…także na solarium,
gdzie postanowił się wybrać

Wpadliśmy na drinka także
do innych miejsc

We wtorek wieczór zapowiadał
się średnio, ale wyszło potem
jak zwykle super

Kaszanka z grilla
zaliczyła jedną wpadkę ;)

Płonący B52

Uwagi szefa 

Pyszne było :)

Karaoke, którego nie lubię,
biło rekordy popularności

Anatol jest jednym
z wiodących głosów
Ryby Piły

Na wakacjach ludzie robią
różne rzeczy

Gości już prawie nie ma,
więc zaraz czas podliczeń

Maja – absolutnie wiodący
głos Ryby Piły – 

Po pracy konkurencja…
wpadała do Ryby Piły

Integracja

Wygłupy :)

Karaoke bardzo nie lubię. Bardzo. Jednakże we wtorek
wieczorem namówiłam Marcinka żeby zatańczył „Single
Ladies” gdy ja będę to śpiewać (oczywiście wszystko
po zamknięciu lokalu!). W środę zaś Marcin wpadł
na pomysł, że mnie upije. I zaprosił mnie do siebie
na 14:30 na picie. Ruszyliśmy potem do Władka
i dotarliśmy tam jakoś po 20:00 chyba. Trochę
pijani. Po drodze zaliczyliśmy Jastrzębią Górę
i kilka wiosek okolicznych. Piliśmy w parku,
w autobusie i w centrum sportowym, gdzie
dołączyłam do grupy biegających bardzo
młodych chłopców… W Rybie Pile też
nie oszczędzałam wątroby tej nocy ;)

Tutaj mieszkał Marcinek

A tutaj pozuje

Zaczynamy picie o 14:30…

Gospodarz polewa

Doszliśmy do Jastrzębiej Góry

Tutaj nazwano nas
bananami z Utopii

Zjedliśmy coś po drodze

Odwiedziliśmy miejscową
plażę

Dochodziła 19:00, więc ludzi mało

Zrobiliśmy fotkę w jakimś
automacie do pocztówek

Marcin pije kupione
właśnie 0,2 l

Trochę się oplułam
wódką ze śmiechu

Biegam z dziećmi

Jedyny deser jaki zjadłam
w Rybie Pile

Nietrzeźwy

Mecze przyciągają ludzi

Marcinek, Artur i Anatol

Marcinek i Filip

Jakiś kolejny drynk

Poważne rozmowy

Postanowiłam
dojechać autobusem

Z Czarnego Młynu do Władysławowa jest jakieś 11 km.
W poniedziałek pokonałam ten dystans na skuterze z
Marcinkiem. We wtorek trasę pokonałam pieszo (i
owszem, dałam radę bez problemu!) w środę z
Marcinkiem różnymi środkami transportu bo
piliśmy. W czwartek jechałam autobusem
a w piątek musiałam samochodem, bo
się powoli szykowałam do wyjazdu.

Wieczorem znów
karaoke

Jeden z lepszych drynków

Kolacja dla dwóch osób

Wydarzeniem były urodziny Marcinka i Mariusza. Zeszła się
cała obsługa lokalu, zjechało kilkoro znajomych, zrobili też
przekąski i dobre picie przygotowali… No i musiało się
dziać. Pani Hania, pracująca na zmywaku, rządziła tym
wszystkim ewidentnie. Dużo wódki się polało, więc i
się chłopcy rozochocili. Nie tylko do tańca, ale i do
innych rzeczy. No, tak musi być! Szaleństwo! :)

Poczęstunek urodzinowy

Arbuz z wódką

Jeszcze więcej kanapeczek

Marcin robi zdjęcie
gdy ja robię mu zdjęcie

Zaczynało się spokojnie

Ludzie musieli się rozkręcić

Był i tort

Płonące drynki
(przez chwilę palił się też stół)

Pani Hania porwała do tańca Maję

Mariusz i pani Hania

Ćwiczą układ taneczny

Asia i Mariusz

Maja dogadała się z Kubą

Zamieszanie się zaczyna

Zakochana para

Pierwszy tanie na stole
(no, na ławie…)

Szef kuchni dołączył mimo kontuzji

Pani Hania poucza jak
się należy bawić

No i wszyscy się wciągnęli

Marcinka bardziej
nie było niż był

Jakiś pierwszy kontakt fizyczny

Pavko się rozruszał

Nawet Filip był nietrzeźwy

Pierwsze romanse….

…i drugie romanse

Niby impreza, ale praca trwa

Pani Hania i Marta

No dobra, przyznaję się, usnęłam nad ranem sikając na
stojąco… I przez to prawie się spóźniłam na pociąg. I
na szczęście dla mnie Anatol podwiózł mnie szybko
a pociąg się spóźnił ze startem jakieś 6 minut. Tak
więc ruszyłam. Marcinek zdecydował się jechać
do Warszawy także, bo miał jakieś sprawy do
załatwienia a przy okazji na Rok Bez U może
wpaść. Daliśmy radę. Całą podróż z Gdyni
do Warszawy przespałam. I całe szczęście
bo nie lubię ludzi z wadami wymowy…

Marcinek w podróży

Trafiłam na trzy osoby
z wadą wymowy…

Śniadanie w WARSie
Wypowiedz się! Skomentuj!