Wtorek był ostatnim momentem dla naszego szlajania
się po Paryżu z pasztetem. Zrobiliśmy więc to mimo,
że Paulina miała ogromnego kaca ;) Wieczorem zaś
do Marty mojej znajomej się udaliśmy z walizką.
Zostawiliśmy ją tam, sami zaś udaliśmy się na
wieczorny piknik kolacyjny pod wieżą Eiffela
i tak minęły nam ostatnie godziny w Paryżu.
Noc spędziliśmy na rozmowie z Martą i
jej współlokatorami a nad ranem się na
samolot wybraliśmy. W środę jakoś
koło 8:50 wylecieliśmy z Francji.

Nie mieliśmy już kieliszków
po raz pierwszy!

Nasz jedyny deser w Paryżu
Wypowiedz się! Skomentuj!