Doskonała zabawa w wybornym towarzystwie! Niekończąca
się impreza, która sprawiła, że dni od piątku do poniedziałku
zlały się w jedno niemalże… Mało snu, dużo drynk. Chyba
tak właśnie mogę opisać to, co działo się w dniach 12-15
sierpnia, gdy postanowiliśmy wyjechać do Sopotu żeby
w długi weekend odpocząć od Warszawy. Spróbuję
choć trochę poukładać to wszystko, żeby jednak
się jakieś fotki w sieci z tego wyjazdu ukazały :)

Metrem dojechaliśmy
na Wilanowską

polskibus.com okazał się być
całkiem niezły – zajęliśmy cały tył

Oczywiście, że wódkę
ze sobą mieliśmy

Ale bez chwili snu się
nie obeszło

Pierwszy ładny chłopiec –
w SKM z Gdyni do Sopotu

W Sopocie wynajęliśmy mieszkanie od jakiegoś starszego
małżeństwa. Na te kilka dni stało się naszą bazą ale i
miejscem, w którym działy się rzeczy i straszne, i
sprośne, i nielegalne, i szalone, i erotyczne, i
niedietetyczne… Na miejscu właścicieli,
nigdy więcej nie wynajęłabym nikomu
nawet metra kwadratowego! :) A
do Gdańska przyjechaliśmy za
pomocą poliskibus.com. I to
była całkiem niezła podróż.
A do tego tańsza i krótsza
niż pociągiem!

Po przyjeździe musieliśmy
iść spać na trochę

Moja przyjaciółka Gacek…

…nałożyła maseczę
na stopy

Spacer ulicami Sopotu

Przerwa na drynk na plaży

Siostra K.

Wracamy do domku

Czas szykować się do wyjścia

Które buty?

Jakaś czwórka

Adaś był niedaleko,
więc do nas wpadł

Wygłupy Gacka i Kocyka

Adaś jest pasywny

Nie przejmowaliśmy się tym

Po spacerze ulicami Sopotu (tak, tam jest więcej niż jedna
ulica!) wróciliśmy do domu się szykować. Adaś z Pauliną
byli niedaleko, więc wpadli do nas i z nami się potem po
mieście szlajali. Wpadliśmy do Czekolady ostatecznie,
gdzie było całkiem nieźle (ładny sufit ze światłami) i
muzycznie też dawali radę. Dziewczyny tam zostały
a ja z Gackiem do Sixty9 się przenieśliśmy. Jak
dla mnie – średnia wieku za wysoka. Gacek
coś tam podrywał a ja pod wpływem albo
zmęczenia albo alkoholu usypiałam. Ale
nie było tak źle, doszłam do siebie i
dalej się bawić mogłam do rana.

Wylądowaliśmy w Czekoladzie

Było całkiem okej

Zjawiskowy sufit oświetlony

Sporo ludzi

W Sixty9 końcówka drag show

Sporo ludzi, ale wysoka średnia wieku

Zamówienie

Hetero, Bi i Gay – to nazwy
toalet w Sixty9

Bawta się!

Oczywiście, zostaliśmy
do końca

Adaś rano od nas ucieka

W sobotę wstaliśmy o jakiejś ludzkiej porze. Zrobiliśmy
jedzenie jakieś i znów na spacer poszliśmy. Okazało się
że w Sopocie pół pedalsko-lesbijskiej Warszawy się
zjechało… No, trudno, nam to nie przeszkadza ;)
Pospacerowaliśmy, dobre drynki wypiliśmy i
się powoli do naszej bazy wypadowej
zbieraliśmy. We came here to party!

Sobota koło 14:00

Za wcześnie na myślenie

Śniadanie

Martyna ucieka, bo ją
właściciel pogonił

Na plaży z Siostrą K.

Na plaży Gacek z drugą Siostrą K.

Siedzimy na drynk…

…i znów znajomi z Warszawy!

Załapaliśmy się na jakiś folklor

Arbuz z wódką

Wygląda dość ładnie

Martyna chciała kokosa

Odwiedziny – goście z Władka
wpadli na chwilkę

Popołudniowa drzemka

Siostra K. gotowa

Wypięła cyc

Starter jak trzeba!

Zaczęło się od tego, że jakiś drinkbarach na Monciaku
nie mieli składników do naszych drinków. Potem się
do nas bardzo pijani znajomi doczepić chcieli. A
potem nie wpuścili nas do jednego z klubów, bo
Gacek nie był elegancko ubrany… Poszliśmy do
Klubowej. Tam źle. Pusto, muzycznie słabo…
Więc popłakałam się i waliłam sobie głową o
ścianę w akcie desperacji. Przenieśliśmy się
do Sixty9 ale tam piana party, więc też źle.
Trochę więc wypiliśmy, omijając zasraną
pianę szerokim łukiem i znów trafiliśmy
do Klubowej… Ale ja powoli miałam
dość i wróciłam do domu spać…

Klubowa – było bardzo, bardzo źle

Uciekliśmy do Sixty9

Piana party – masakra

Jakieś zamieszanie pod
klubem nad ranem

I znów Klubowa

a

Spanie? Nie ma!

After zrobili nam znajomi
z Warszawy i miejscowy gość

Nie ma spania

Gacek chce go poderwać, ale
on zdecydowanie hetero

Wróciłam spać, ale nic z tego nie wyszło. Po 2 godzinach wpadli
Gacek i Martyna ze znajomymi i zaczął się after. Niektórzy po
tym afterze u nas już zostali… Gacek chciał poderwać jednego
hetero, co z nim przyszedł, ale nic z tego nie wyszło ;) I gdy
już dochodziła 14:00 i wychodzili ostatni z obecnych… Po
kilkunastu minutach wpadli nowi ludzie. Na szczęście dla
nas, chcieli tylko torby zostawić. Więc o 15:00 można
było nareszcie pójść spać. Byliśmy już padnięci…

Niedzielne śniadanie

Dla niektórych after
trwał dobrą dobę…

Szykujemy się na niedzielną
imprezę

Gacek

Martyna

W Sixty9 mniej ludzi

Kocykowa niezadowolona

Muzycznie było okej tej nocy

Oczywiście, znów zostaliśmy
do końca prawie

KFC po drodze

Wpadliśmy do Pepe

Ostatniej nocy bawiliśmy się znów w Sixty9 i w Pepe. Klubowa
na szczęście była nieczynna. Znajomych już też nie za wiele,
więc inaczej wyglądała impreza. Było okej, muzycznie też
dawali radę, więc poskakać mogłam trochę sobie. No i
w błotku Sixty9 poskakać, bo tam „parkiet” zawsze ma
warstwę błota. W poniedziałek ferajna wyjeżdżała do
Warszawy a ja się przenosiłam do Władysławowa…

W dniu wyjazdu
pogoda się popsuła
Wypowiedz się! Skomentuj!