Do Zoo wpadliśmy dosłownie na sekund parę, bo
czekała na nas limuzyna przed klubem tarasując
już całkiem Mazowiecką… No więc wypiłam
tylko welcome drinka od Majkiego (jeszcze
raz wszystkiego naj!) i bawiłam się w Glam.
Było całkiem fajnie, poznałam aż trzech
ładnych chłopców. Trochę zrobiłam
też ciotodramę Robertowi… Ale
to była generalnie dobra noc. A
odwiózł nas jakiś driver, co go
David zamówił, żeby jego
samochodem jechał :)

Wypowiedz się! Skomentuj!