To nasze pierwsze spotkanie. Długo się zbieraliśmy,
żeby do niego doszło, bo cały czas coś nam to
skutecznie utrudniało. Ale udało się. Miły
spacer, ciekawa rozmowa… Wszystko
fajnie, gdyby nie to, że się nagle nam
nad głowami chmura urwała i jak
deszcz pierdolnął, to do domu
uciekaliśmy czem prędzej.

Mateusz chowa się pod
wiatą przed deszczem
Wypowiedz się! Skomentuj!