Pojechaliśmy do Toro. Arek rzadko bywa w Warszawie
więc niech zobaczy ile się da! Tym bardziej, że przed
biforem zaliczyliśmy jeszcze Galerię. No, ale w Toro
z ludźmi słabo… więc po naprawdę dobrym, fajnym
występie Moniki przenieśliśmy się (zahaczając po
drodze o kebaba dla mnie i coś dla Arka) do
Glam. W Glam było w CHUJ gorąco i nie
dało się normalnie chodzić… No, ale ja
dałam radę a Arek wrócił do Toro. I
jakoś ta impreza przeszła. W domu
jeszcze rano pranie włączyłam i
w ogóle ogarnęliśmy na maksa.

Damian na scenie z Moniką

Monika wśród ludzi

Glam

Arek po powrocie do domu
Wypowiedz się! Skomentuj!