Zaplanowany od dawna wyjazd musiał wreszcie się
wydarzyć. Powód był prosty: Grześ wybywa na
rok do Chin i urządzał pożegnanie swoje, takie
samo jak tydzień wcześniej w Warszawie. A
że ja Kraków lubię… W piątek miało być
łagodnie i w sumie chyba nam się to
udało. Najpierw jednak zakupy.

Kawa zaraz po przyjeździe

Ładny chłopiec spotkany
w czasie zakupów w Tesco

Grześ ma nową aranżację
na balkonie i korzysta z niej

Przybyła siostra

Michaś padnięty, ale
wpadł do nas

Poszło!
Wypowiedz się! Skomentuj!