Powróciłam!
A nie był to powrót łatwy, bo z rowerem! Na
szczęście udało się. Bilety na rower nabyłam,
do pociągu wsiąść z nim (i WIELKĄ moją
walizką) pomagała mi najpierw mama, zaś
potem brat. W wysiadaniu pomógł mi już
w Warszawie Michał. Dałam jakoś więc
radę. Zgarnęłam Roberta z pracy po
przyjeździe i delektowaliśmy się w
Melinie potem wszyscy pizzą. A
jutro mam głodówkę po której
w czwartek zaczynam znów
dietę białkową. I rower!
Wypowiedz się! Skomentuj!
Dodaj komentarz