Robert niespodziewanie napisał i zaproponował
spotkanie. A że ja jemu odmawiać jakoś nie
potrafię i że chciałam, to wiadomo, że się
zgodziłam od razu. Poszliśmy na dość
długi spacer, którego punktem na
końcu zwrotnym było McCafe :)
Wracając kupiliśmy kwiaty i
się jakoś na wieczór u mnie
umówiliśmy na picie :)

Wypowiedz się! Skomentuj!