Podróż z Władka do Krakowa trwa 12 godzin.
I udało mi się ją przetrwać. Nie było łatwo bo
starzy ludzie pierdolili głupoty. W samym zaś
Krakowie zaopiekował się mną Grześ. Nie
wpuścili mnie do gejowskiego klubu (!)
New Seven. Odradzam chodzenie tam
bo selekcjoner niemiły i generalnie źle.
Wylądowaliśmy w Coconie. A tam
dość miło, choć Michasia nie było.
Byli za to nowi inni barmani. No i
miejsce to wymaga zdecydowanie
stransowania. Nazwano mnie
„legendą warszawskiego
clubbingu”, co jest w
sumie dość śmieszne.

Starzy ludzie

Grześ (najlepsze nogi w lokalu!)
oraz jego siostra

To nie był udany b4
u Szymka

Janusz M., Wiktor (ładny!)
no i Grześ

Skrzypaczka

Jakieś namowy przed
Coconem

Cocon

Rodzeństwo N!
Wypowiedz się! Skomentuj!